czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział pierwszy

Hmm, od czego by tu zacząć ? Tak, może od początku. Otóż o miłości tej dwójki krążyły legendy. Ich uczucie było pełne pasji i poświęcenia. Nigdy nie widziałam pary tak bardzo w sobie zakochanych. Za sobą wskoczyliby w ogień.  Poznali się w dość nietypowych warunkach. Ona była piosenkarką a on aktorem. Oboje mimo młodego wieku zdążyli zawojować świat. Na jej półce widniały statuetki Grammy a na jego Oscary. Własnie po jednym z zakończonych koncertów Gin poszła się zabawić. Nikomu się do tego nie przyznała, ale już wtedy miała problem z używkami. Po takim jednym wieczorze wylądowała w szpitalu. Przedawkowała. Chociaż to nie był jej pierwszy raz. Wiedziała, że to musi się zmienić, ale zawsze brakowało jej chęci. Smutne, wiem. Leżąc na sali, usłyszała jak ktoś otwiera drzwi, nie otworzyła jednak oczu.  Czekała na to, co się wydarzy.
-Cześć – zaczął nieśmiało mężczyzna i postanowił poczekać na jakąkolwiek reakcje dziewczyny. Ta jednak wciąż jakby spała. On za to podszedł bliżej i usiadł przy jej łóżku. Nic już więcej nie powiedział. Tylko się przyglądał i zastanawiał. Nie rozumiał co taką dziewczynę jak Gin skłoniło do takiego lekceważenia siebie i swoich bliskich. Przecież ona mogła umrzeć. Gdy Max tak siedział, w niej aż się gotowało. Co on tu robi ? Kim on jest ? Dlaczego go w ogóle tu wpuścili ? Milion pytań przychodziło jej wtedy do głowy. Nie, tak nie może być. Wzięła głęboki wdech po czym wypuściła powietrze z ust. Chłopak aż podskoczył.
-O, już nie śpisz – powiedział i się uśmiechnął, a Gin cała złość odeszła. Co nie zmieniało faktu, że dalej nie wiedziała, kto siedzi obok niej.
-Kim jesteś ? – zapytała próbując się przeciągnąć. – I kto Cię tu wpuścił ? I dlaczego się tak głupio uśmiechasz ?  - dodała już lekko zirytowana. Jego uśmiech był zabójczy, to prawda, ale bez przesady! 
–Hmm, pamiętasz wczorajszy wieczór ? – zapytał, a na jego twarzy przestała malować się radość. Gin za to próbowała sobie coś przypomnieć, ale ostatnią rzeczą jaką pamiętała był początek imprezy i moment, w którym ktoś jej daje sprawdzony narkotyk. Dlatego właśnie to pytanie postanowiła przemilczeć.
-Zresztą nieważne. Straciłaś przytomność, a ja Cię tu przywiozłem – chciała mu coś powiedzieć, to było widać, w końcu uratował jej życie, ale jedyne na co byłą ja wtedy stać to dziękuję.

Ze szpitala wyszła po kilku dniach. Max odwiedził ją jeszcze kilka razy. Podobała mu się, chciał spędzać z nią czas. Zresztą zawsze czuł taką chęć pomagania innym, a ona bez wątpienia tej pomocy potrzebowała. 



♡ ♡ ♡
Trochę krótkie, wiem, ale chciałam tak mniej więcej zarysować sylwetki bohaterów i to jak się w ogóle poznali. Mam nadzieję, że się chociaż trochę podobało. Pozdrawiam ;**