Hmm, od czego by tu zacząć ? Tak, może od początku. Otóż o
miłości tej dwójki krążyły legendy. Ich uczucie było pełne pasji i poświęcenia.
Nigdy nie widziałam pary tak bardzo w sobie zakochanych. Za sobą wskoczyliby w
ogień. Poznali się w dość nietypowych
warunkach. Ona była piosenkarką a on aktorem. Oboje mimo młodego wieku zdążyli
zawojować świat. Na jej półce widniały statuetki Grammy a na jego Oscary. Własnie po jednym z zakończonych koncertów Gin poszła się zabawić. Nikomu się do tego
nie przyznała, ale już wtedy miała problem z używkami. Po takim jednym
wieczorze wylądowała w szpitalu. Przedawkowała. Chociaż to nie był jej pierwszy
raz. Wiedziała, że to musi się zmienić, ale zawsze brakowało jej chęci. Smutne,
wiem. Leżąc na sali, usłyszała jak ktoś otwiera drzwi, nie otworzyła jednak
oczu. Czekała na to, co się wydarzy.
-Cześć – zaczął nieśmiało mężczyzna i postanowił poczekać na
jakąkolwiek reakcje dziewczyny. Ta jednak wciąż jakby spała. On za to podszedł
bliżej i usiadł przy jej łóżku. Nic już więcej nie powiedział. Tylko się
przyglądał i zastanawiał. Nie rozumiał co taką dziewczynę jak Gin skłoniło do
takiego lekceważenia siebie i swoich bliskich. Przecież ona mogła umrzeć. Gdy
Max tak siedział, w niej aż się gotowało. Co on tu robi ? Kim on jest ?
Dlaczego go w ogóle tu wpuścili ? Milion pytań przychodziło jej wtedy do głowy.
Nie, tak nie może być. Wzięła głęboki wdech po czym wypuściła powietrze z ust.
Chłopak aż podskoczył.
-O, już nie śpisz – powiedział i się uśmiechnął, a Gin cała złość odeszła. Co nie zmieniało faktu, że dalej nie wiedziała, kto siedzi
obok niej.
-Kim jesteś ? – zapytała próbując się przeciągnąć. – I kto
Cię tu wpuścił ? I dlaczego się tak głupio uśmiechasz ? - dodała już lekko zirytowana. Jego uśmiech
był zabójczy, to prawda, ale bez przesady!
–Hmm, pamiętasz wczorajszy wieczór ?
– zapytał, a na jego twarzy przestała malować się radość. Gin za to próbowała
sobie coś przypomnieć, ale ostatnią rzeczą jaką pamiętała był początek imprezy
i moment, w którym ktoś jej daje sprawdzony narkotyk. Dlatego właśnie to
pytanie postanowiła przemilczeć.
-Zresztą nieważne. Straciłaś przytomność, a ja Cię tu
przywiozłem – chciała mu coś powiedzieć, to było widać, w końcu uratował jej
życie, ale jedyne na co byłą ja wtedy stać to dziękuję.
Ze szpitala wyszła po kilku dniach. Max odwiedził ją jeszcze
kilka razy. Podobała mu się, chciał spędzać z nią czas. Zresztą zawsze czuł
taką chęć pomagania innym, a ona bez wątpienia tej pomocy potrzebowała.
♡ ♡
♡
Trochę krótkie, wiem,
ale chciałam tak mniej więcej zarysować sylwetki bohaterów i to jak się w ogóle
poznali. Mam nadzieję, że się chociaż trochę podobało. Pozdrawiam ;**